Z samego rana pojechaliśmy do ruin starożytnego, wybudowanego przez Greków, miasta Chersonez Taurydzki. W jego obrębie zachowały się do dziś między innymi jedyny odkryty na Ukrainie teatr antyczny, rzymska cytadela i fragmenty murów obronnych. Niemal w samym sercu ruin postawiono piękny dwupiętrowy Sobór św. Włodzimierza. Ruiny miasta i sobór robią wrażenie tym większe, że ulokowane są nad brzegiem morza i w tle można zobaczyć tłumy kąpiących się i opalających plażowiczów.
Korzystając z okazji podjechaliśmy zobaczyć 35 Baterię zbudowaną przez Niemców w czasie drugiej wojny światowej - wybudowali oni dwie takie baterie, które z zasięgiem ok 50 km miały bronić Sewastopola i były to największe baterie w tej częście Europy. Obok Baterii wybudowano muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, niestety akurat było zamknięte. Sama zaś Bateria ulokowana jest na przepięknym brzegu i choćby dla takich widoków warto było tam podjechać. Przy okazji poznaliśmy sympatyczną Rosjankę z wnuczkiem, która z całą serdecznością zaprosiła nas do Moskwy ;-)
Zahaczyliśmy też o niedawno otwartą strefę Przylądka Chersońskiego.
Następnie ruszyliśmy w stronę Bałakławy, niezwykłego miasta na południowym krańcu Półwyspu Heraklejskiego, o którym to mieście ponoć sam Homer w swej Odysei wspominał ;-). Miasto - port położone jest w niewielkiej i bardzo malowniczej zatoce, o zaledwie 40stometrowym wylocie, co sprawia, że jest ona niewidoczna z morza. Do 1996 roku miejsce było niedostępne dla przybyszów z zewnątrz, bo stacjonowała tu radziecka baza okrętów podwodnych. Zanim jednak zaczęliśmy zwiedzanie muzeum, wdrapaliśmy się na okoliczne wzgórza, z których widok jest kwintesencją moich wyobrażeń o Krymie. Samo zaś Muzeum Marynarki Wojennej jest niesamowite, a historia bazy warta przybliżenia. Założenie bazy okrętów podwodnych było odpowiedzią Związku Radzieckiego na ataki atomowe na Hiroszimę i Nagasaki, a jej budowa i późniejsza praca w niej utrzymywana była w największej tajemnicy do tego stopnia, że nawet pracownicy nie wiedzili, kto pracuje w poszczególnych częściach bazy. Baza została wybudowana z typowym dla Związku Radzieckiego przy tego rodzaju obiektach rozmachem - w niektórych miejscach ciągi komunikacyjne prowadzą pod 250 metrową skałą, korytarze zamykają stalowe wrota o grubości 60 cm, a beton i skały były przygotowane na ataki silniejsze niż w Hiroszimie. Pierwszy okręt podwodny wpłynął tu w 1961 roku. Pod koniec lat 80 zaczęto produkować większe łodzie podwodne, które stacjonowały w zatoce i tym samym tajemnica przestała być tajemnicą. Bazę zaczęto likwidować w 1992 roku, a w 2002 Leonid Kuczma ustanowił na jej terenie filię Muzeum Morskiego w Kijowie.
Z Bałakławy ruszyliśmy już prosto do Ałupki, zatrzymując się po drodze celem obfocenia co bardziej malowniczych widoczków. Przystanków było sporo ;-) Planowaliśmy również zdobycie blisko 500 metrowego klifu, niestety z uwagi na wysokie zagrożenie pożarami wszystkie znane nam drogi do lasu były zamknięte, zarówno dla ruchu kołowego jak i pieszego.
Przenocowaliśmy tradycyjnie już na kwaterze.