Ałusztę potraktowaliśmy po macoszemu, wykorzystując ją jedynie jako bazę hotelową i gastronomiczną, toteż z samego ranka ruszyliśmy w stronę Sudaka, w którym planowaliśmy zobaczyć Twierdzę Genueńską.
Zanim jednak do niej dojechaliśmy, zatrzymaliśmy się przed majestatyczną cerkwią Św. Mikołaja, która rozłożyła się tuż nad brzegiem morza. Cerkiew z przyległościami wydaje się być hołdem dla poległych w morzu, wszędzie rozsiane są kotwice, których stan wyraźnie wskazuje na ich długą obecność w wodzie.
W końcu, mijając wioski wypełnione turystami, dotarliśmy do celu wyprawy. Dzisiejsza twierdza jest tylko rekonstrukcją twierdzy z lat 1371-1469 i zajmuje ok 30 ha. W obrębie grubych murów znajdują się trzypoziomowe wieże, barbakan i zamek. Z dawnych ulic, dzielnic mieszkalnych itp do dziś ostały się jedynie meczet, ruiny kościoła i cysterna. Zdecydowanie najmocniejszą stroną twierdzy są widoki, które się z niej rozciągają ;)
Po zdeptaniu twierdzy - przez Adama nieco bardziej niż przeze mnie - ruszyliśmy w stronę Koktebelu - Krainy Błękitnych Szczytów. Dzisiejszy dzień miał być częściowo plażowym dniem, czemu sprzyjał mocno kurortowy charakter miasteczka. Entuzjazm nieco opadł, gdy okazało się, że krymskie plaże kamieniem stoją, a bywa ze i nudystami ;-) Próba kąpieli w morzu skończyła się poranieniem stóp. Dodatkową niespodzianką okazała się ogromna ilość ślicznie fioletowych meduz w przybrzeżnych wodach, na szczęscie były to meduzy z gatunku tych nieagresywnych (sądząc głównie po tym, że tubylcze dzieci bez oporów się wśród nich kąpały).
Po krótkiej, ale intensywnej kąpieli słonecznej - podczas naszego pobytu na Krymie temperatury sięgały 35 stopni - pojechaliśmy na mały rekonesans w kierunku Teodozji, która podobnie jak większość zwiedzanych przez nas miejscowości ma piękną linię brzegową.
Noc zdecydowaliśmy się spędzić w kwaterze sympatycznej Ukrainki (trudno tu oddać charakter tej postaci, dodam może, że była ona tyleż serdeczna, co głośna i obszerna), która napoiła nas winem ;-) i zapoznała ze swoim zwierzyńcem. Kociaki podbiły moje serce, a pies Adama kolana ;p, ponadto w pokoju mieliśmy akwarium z rybkami. Jeszcze tylko krótkie polowanie na pająki w wykonaniu mojego bohatera i noc była nasza ;)